Imię róży

Na temat tej książki jak mi samego jej twórcy słyszałam różne opinie. Umberto Eco jest znanym włoskim filozofem, pisarzem oraz eseistą wielokrotnie nagradzanym. Bardzo zdziwiłam się, kiedy zaczęłam czytać "Imię róży". Nastawiłam się na filozoficzną rozprawę lub coś w stylu Paulo Coelho. Po książkę Umberto Eco zdecydowałam się za namową wychowawczyni, która bardzo ją polecała. Jako, że postanowiłam sięgać po klasykę, w moje ręce trafiło to dzieło.

Na początku byłam bardzo zdziwiona tematyką tej książki. Nie czytałam opinii w internecie i nie słyszałam o niej nigdy wcześniej, więc przeżyłam szok. Od pierwszych stron uznałam, że to nie jest książka dla mnie. Z małymi przerwami wracałam do niej i o dziwo wciągnęłam się w splot zaskakujących wydarzeń. Autor jako miejsce akcji wybrał opactwo benedyktyńskie gdzieś we Włoszech w czasach  średniowiecza. Ogólnie cała książka opowiada o ośmiu dniach z życia klasztoru. Przybywają tam Wilhelm i jego uczeń Adso, aby rozwiązać zagadkę śmierci jednego z mnichów. Akcja szybko się rozwinie i zginie następny mnich. Co jest przyczyną i najważniejsze jak zapobiec następnym ofiarom, bo wiadomo, że to nie koniec. Wilhelm wpadnie na trop pewnej zagadki, której nie powinien rozwiązać.

Czytając książkę poznajemy życie mnichów oraz pomocników mieszkających niedaleko klasztoru, ich zwyczaje, które są często nieetyczne. Autor szerzej opisuje co działo się na świecie w tamtych czasach, jak funkcjonował aparat religijny, jak karano heretyków. Znajdziemy bardzo dużo informacji o inkwizycji, ale też przeczytamy rozważania mnichów na tematy współczesne również dzisiaj, np. o ubóstwie, śmiechu, zbawieniu. Wiele z tych myśli kłóci się z zasadami jakie wyznajemy teraz, jednak należy pamiętać, że to książka o przeszłości, a tak kiedyś myśleli ludzie. Oprócz genialnego wątku kryminalnego, który tworzy akcje książka ma dużą wartość dzięki innym wątkom. Warto przeczytać po to, aby pomyśleć może nieśmiało i delikatnie o wartościach w życiu, zastanowić się nad własną religią, nad działaniem Dobra i Zła. Dużo krytyki dla praktyk w średniowieczu wypływa z tej książki. Nie mi jest dane wypowiadać się nad ważnością hierarchii w Kościele, ani czy wierzący powinni żyć w ubóstwie. Takie tematy od zawsze wywołują kontrowersje i duże zainteresowanie. Autor wyjaśnia czemu tak nazwał swoje dzieło i skąd taki pomysł. Zaciekawionych odsyłam oczywiście do książki. Tych, którzy jeszcze "Imienia róży" nie czytali serdecznie zachęcam, a w szczególności miłośników kryminałów lub pasjonatów historii. Książkę poleciłabym każdemu, jednak wielu ludzi uważa, że powieść o średniowiecznych mnichach musi być nudna i ciągnąca się jak flaki z olejem. A właśnie, że taka nie jest. Na podstawie książki powstał film, nie oglądałam go i raczej nie obejrzę, ale za to z przyjemnością wrócę do wersji pisanej.

Doskonały dzień

To moje pierwsze spotkanie z Richardem Paulem Evansem i na pewno jeszcze nie raz sięgnę po książki tego autora. Pisze on nowoczesnym językiem o współczesnych sprawach, ale przy tym porusza serca i dusze. Próbuje otworzyć oczy swoim czytelnikom na ważne sprawy dotyczące ich samych. Taką literaturę może zrozumieć każdy z nas.

"Doskonały dzień" to historia  Roberta Harlana, ale pod tym nazwiskiem może kryć się każdy z nas. Robert stracił pracę. Niespodziewanie. Jego największym marzeniem jest napisać książkę i do tego właśnie pomysłu przekonuje go żona. Inspiracją jest ona sama i jej doskonały dzień z umierającym na raka ojcem. Praca nad książką nie trwa długo, lecz aprobuje cały czas Roberta. Zatracając się w tym co robi powoli oddala się od rodziny. Przechodzi kryzys, kiedy jego książki nikt nie chce wydać. Czekanie jednak przynosi skutek i książka odnosi fenomenalny sukces. Wtedy zaczynają się prawdziwe schody. Jak pogodzić karierę z zobowiązaniami wobec najbliższych? Co powinno być priorytetem w życiu człowieka? Dobre intencje nie są wytłumaczeniem braku czasu. Bo jak wyjaśnić dziecku nagły brak ojca?

Łatwo zapomnieć o tym, co jest najważniejsze z życiu. Patrząc na celebrytów widzimy jakie mają życie prywatne. Może nawet wśród najbliższych widzimy pracoholików lub po prostu ludzi, którzy nie umieją się postawić i tkwią w beznadziejności z nadzieja na lepsze jutro. O to trzeba zawalczyć. Istnieje powiedzenie, że dopiero jak straci się coś najcenniejszego , wtedy docenia się tego wartość. Przed śmiercią ludzie uświadamiają sobie jakie popełnili błędy. Często jest wtedy za późno na naprawienie błędów i odbudowanie relacji. Jednak zdarza się dostać drugą szansę od losu. Taką szanse dostał bohater tej powieści. Ale czy z niej skorzystał? Kto ceni twórczość Evansa wie czego może się spodziewać po tej książce. Dla innych jest to być może świetna okazja by za tropem Roberta odnaleźć radość i cel w życiu.

Piosenki dla Pauli

Z mieszanymi uczuciami zabrałam się za czytanie " Piosenek dla Pauli". Z jednej strony nie mogłam się doczekać, książka została bestsellerem, wiec musi być ciekawa. Z drugiej czytałam o niej parę nieprzychylnych komentarzy. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Z dużym zapałem zaczęłam czytać.

Szesnastolatka Paula - główna bohaterka- poznaje przez internet starszego o sześć lat dziennikarza muzycznego. W dzisiejszych czasach to normalna rzecz. Wielu ludzi poznaje się przez internet. Mało tego, zakochuje się w sobie. Tak zaczyna się banalna miłosna historia Pauli i Angela. Po dwóch miesiącach czatowania postanawiają się spotkać. Jednak w tym dniu Angel przeprowadza wywiad ze znaną piosenkarką Katią i spóźnia się na umówione spotkanie. W tym czasie dziewczyna znudzona czekaniem wybiera się do kawiarni i tam poznaje Alexa-przystojnego chłopaka, który czyta tą samą książkę co ona! Przypadek? Przeznaczenie? Zaczyna się miłosny trójkąt? Nie, bo do gry wkracza Katia, której podoba się czarujący dziennikarz. Wielu ludzi przewija się w książce, tych dobrych i złych. W sumie nie wiadomo, kto jest tym dobrym. Wszyscy są zaplątani w gierki, intrygi, zdrady. Każdy ma swoje za uszami. Fabuła rodem z Hollywood lub latynoskiej telenoweli. Jednak łatwo się w tym połapać, kiedy się czyta książkę.

Pochwalam autora za jego styl. Jest przejrzyście, ciekawie, wręcz wciągająco. Pewne niedomówienia, niewyjaśnione od razu sprawy wzmagają to. Mam parę zastrzeżeń, jednak tyczą się one samej fabuły. Paula jest jak dla mnie strasznie niedojrzała. Nie umie określić swoich uczuć, na dodatek jedną z najważniejszych rzeczy jest dla niej stracenie dziewictwa z chłopakiem, z którym jest od niedawna. Na dodatek ten chłopak, zdradza swoja dziewczynę już na początku związku, ale sam siebie zapewnia, że kocha tylko ją. Nastolatki czytające to będą miały takie same wartości i spojrzenie na świat oraz spaczoną wizje związku. Młodsze czytelniczki mogą ulec takim wpływom. Pewne fragmenty zniesmaczyły mnie. Zapewniam, że to nie były sceny erotyczne, tylko życie i wybory nastolatków. Oprócz minusów muszę pochwalić autora za kreatywność. "Piosenki dla Pauli" zaczął publikować w internecie, tak jak jeden bohater powieści swoja książkę. Ten wątek jest bardzo interesujący, więc odsyłam do książki.

Jak widać ta pozycja ma plusy i minusy. Mnie książka bardzo wciągnęła, a jest obszerna, ponad 630 stron. Podobno mają być kontynuacje i myślę, że po nie również sięgnę. Świat Pauli stał się również moim światem, po zamknięciu książki czułam niedosyt i chęć na więcej. Jednak czy warto marnować czas na takie książki, gdy jest pełno wartościowych i pouczających tytułów, których nie zdążę przeczytać? Myślę, że tak, bo bardzo zrelaksowałam się przy tej lekturze.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi:

Na zakrecie

Kolejna pozycja Sparksa, z która się zapoznałam to romantyczna powieść "Na zakręcie". Jak każda inna książka tego autora wzruszyła mną do głębi. Ta książka gwarantuje czytelnikowi przyjemne chwile spędzone na lekturze oraz rozmyślanie o niej długo po przeczytaniu ostatniego zdania.

Głównym bohaterem jest Miles Ryan, zastępca szeryfa. Wychowuje on samotnie synka, gdyż jego żona została zabita. Myśli wdowca cały czas krążą wokół nierozwiązanej zagadki śmierci Missy. Nie wiadomo czy był to wypadek, czy morderstwo. Mężczyzna ma paru podejrzanych, lecz brak dowodów. Interesującym elementem zbrodni jest przykrycie kocem potrąconego przez samochód ciała ofiary. Fabuła jak z kryminału, jednak jest to romans i to dużego kalibru. Miles stanie przed wieloma trudnymi wyborami. Nauczy się kochać na nowo i wybaczać. Miłość nie zawsze jest radością, często cierpieniem. Bohater doświadczy tego dogłębnie.

Nie mam zastrzeżeń co do tej pozycji. Piękna historia miłosna, dobry pomysł na powieść. Autor potrafi trzymać w napięciu, daje pole do popisu wyobraźni. Sama zastanawiałam się z wypiekami na twarzy kto jest dobry, a kto zły. Doszłam do wielu wniosków czytając książkę i teraz pisząc recenzje. Na temat wybaczenia, miłości, docenieniu drugiej osoby zanim będzie za późno można napisać opasłe tomy. Dzięki Sparksowi mamy to zapisane na 399 stronach podane w przyjemny sposób. Wystarczy wziąć "Na zakręcie" do ręki.

Tysiąc darów

Tym razem spotkałam się z książką o interesującym temacie, jednak wiele razy wałkowanym. Szczęście, docenienie daru życia, odczuwanie radości w codziennej monotonii. Ta pozycja zaskoczyła mnie, ale nie do końca pozytywie.

Autorka książki "Tysiąc darów. O sztuce codziennego szczęścia" odpowiada na nurtujące każdego człowieka pytania na podstawie własnych przeżyć. Między innymi znajdziemy tam odpowiedź jak być zadowolonym z tego co posiadamy, ale również jak pogodzić się ze stratą bliskiej osoby. Nie jest to poradnik, a raczej pomoc w znalezieniu szczęścia i drogi do Boga dzięki łasce życia, które trzeba nauczyć się docenić. Ciekawym pomysłem jest spisanie rzeczy, które cieszą, za co jesteśmy wdzięczni. Nagle okaże się, że ludzie mają wiele powodów do szczęścia. Nic nie kosztuje kontakt z przyrodą, zatrzymanie się na chwile nad bańkami z mydła podczas zmywania naczyń. Takie chwile cieszą i wyzwalają radość. Wiele ważnych przemyśleń autorki opiera się na podstawie Biblii. Niektóre fragmenty są cytowane i tłumaczone. Książka jest napisana w formie pamiętnika, jednak czytając ją odczuwamy pewną sztuczność stylu Ann Voskamp. Nie pisze ona od serca. Używa górnolotnych sformułowań i trudnych słów przez co ciężej czyta się jej dzieło. Z drugiej strony podziwiam autorkę za odwagę podzielenia się swoimi myślami z całym światem. Niełatwo jest opisać chwile dobre i złe, dać innym ludziom możliwość uczenia się na własnych błędach. Opublikowanie tak intymnej strony życia musi być niełatwym wyzwaniem. Chronimy swoją prywatność, staramy chować "pod dywan" wstyd i ból, aby nikt nie widział jacy jesteśmy słabi. Ann Voskamp ujawnia wszystkie swoje tajemnice, a przy tym pozostaje prawdziwa. Człowiek jest słabą istota i ona swoje słabości pokazuje. Nie każdego na to stać.

Podsumowując książka ma minusy i plusy. Styl autorki nie przypadł mi do gustu, ale warto sięgnąć po książkę, aby nad niektórymi fragmentami zatrzymać się i odnieść do swojego życia. Kto szuka pocieszenia i porady jak zacząć się uśmiechać i przestać narzekać powinien ją przeczytać. Szczególne polecam ją osobom dotkniętym różnymi tragediami. Dzięki temu można utożsamić się z bohaterką i razem poszukać drogi do szczęścia.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Esprit.


Przepraszam za tak długą nieobecność, ale przebywałam w szpitalu. Teraz będę częściej publikować recenzje.

Księżyc nad Zakopanem

Romantyczny, tajemniczy, niezbadany. Taki jest tytuł książki Marii Nurowskiej, którą właśnie przeczytałam. Jednak sama książka jest zupełnie inna. "Księżyc nad Zakopanem" jest autobiografią, pamiętnikiem Pani Nurowskiej. Artyści narzekają na brak prywatności, ich życie jest wyciągane na wierzch przez media.  Autorka sama przedstawiła swoje życie. W końcu ona je najlepiej zna.

Książka jest w formie pamiętnika pisanego z perspektywy czasu. Oprócz najważniejszych wydarzeń nie znajdziemy tu osobistych wyznań autorki i nie poznamy jej wszystkich tajemnic. Zamiast tego czytelnik odwiedzi domy, w których mieszkała pisarka. Na pewno zachwyci się pięknymi opisami i doceni żmudną pracę i wysiłek włożony w odrestaurowanie zniszczonych mieszkań. Świetny pomysł na biografię, staje się ona dzięki temu inna. Autorka napisała dużo na ten temat, czuć poświęcenie dla  niespotykanego hobby. Jakby prywatne życie zeszło na drugi plan, było mniej ważne. Spodziewałam się długiego wyjaśnienia okoliczności napisania pierwszej książki oraz zainteresowania pisarstwem. Jednak na ten temat dużo nie znalazłam, epizody przerywające prawdziwe powołanie, wielką miłość do domów.

Maria Nurowska ma lekki styl i coś nieuchwytnego co wciąga w światy bohaterów jej książek na długie godziny. W tej pozycji wszystko jest prawdziwe, wręcz namacalne dzięki dołączonym fotografiom, lecz nadal ma swój urok. Autorka nie odkrywa wszystkich kart. Wiele rzeczy zostaje niewypowiedzianych, niedomówionych. Myślę, że taki był zabieg pisarki. Uwieczniła swoją postać na kartach książki, ale niektóre rzeczy pozostaną tyko jej.  Dużo ludzi czuje sprzeciw do wydawania życiorysu żyjącej osoby, na dodatek jeśli sama go pisała. Jednak ta książka nie jest typową biografią. Jest opowieścią, wspomnieniem. Na dodatek pięknym. Czemu czytelnicy maja go nie poznać? Czemu autorka ma nie pochwalić się swoją praca? Nie znaliśmy Marii Nurowskiej od tej strony. Po przeczytaniu widzimy ją w innym świetle, nie tylko jako wielką pisarkę, ale również człowieka takiego jak każdy. Z problemami, uczuciami, zmagającym się z odnalezieniem własnego miejsca na świecie.

Dziennik nimfomanki

Po "Dziennik nimfomanki" sięgnęłam spowodowana ciekawością. Dużo czytałam na temat tej książki, nie wiedziałam czego się spodziewać. Jednak bardzo się rozczarowałam. W tej książce nie znalazłam nic, czego szukałam.

Dziennik opisuje historię Francuzki Valerie. Bohaterką jest sama autorka, która opisuje część swojego życia. Wykorzystana przez mężczyznę, obdarta z pieniędzy zostaje prostytutką. Tam poznaje uroki seksu bez zobowiązań. Spotyka inne panie do towarzystwa, opisuje swoją pracę. Bardzo zaskoczyło mnie to, że jej podobało się takie życie. Sama wybrała taką drogę i nie żałowała podjętego kroku.
Jak pisałam na początku rozczarowałam się. Dlaczego? Być może liczyłam na chwytającą za serce współczesną powieść lub erotyczną książkę wciągającą na długie godziny. Nic takiego nie znalazłam. Sama historia na pewno jest ciekawa, lecz została przedstawiona w tandetny sposób. Momentami po prosu się nudziłam. Autorka chciała napisać pamiętnik, jednak jak dla mnie było to suche opisywanie faktów. Bez przemyśleń, głębszych refleksji. Być może nie było się nad czym zastanawiać, ale brakowało mi czegoś w tej książce. Odniosłam wrażenie, że autorka sama nie do końca wiedziała jak jej dzieło ma wyglądać.

Podsumowując nie polecam. Ani to romans, ani nie poucza. Takie ni w pięć ni w dziesięć. Nietrafione. Młodsi czytelnicy może nawet zachęcą się dzięki tej lekturze do prostytucji. Na plus daje to, że w miarę szybko się czytało. Chyba dzięki temu, że liczyłam na zaskakujące zakończenie.

A co Wy myślicie o tej książce? Kto czytał?

Prawdziwy cud

Zetknęłam się już z niejedną książką Nicholasa Sparksa i nigdy się nie zawiodłam. Jak każdy autor pan Sparks ma swoje wzloty i upadki, nie każda książka jest bestsellerem, jednak każda wciąga w swój wyjątkowy świat. Tak było i tym razem kiedy zagłębiłam się w "Prawdziwym cudzie".

Bohaterem powieści jest Jeremy Marsh, dziennikarz, który w swoich artykułach obala mity na temat zjawisk nadprzyrodzonych, magii i wyjątkowych zdolności. Akcja rozpoczyna się banalnie, kiedy przyjeżdża do małego, zapomnianego przez świat Boone Creek, aby napisać reportaż o "duchach" na cmentarzu. Tam poznaje śliczną miejscową bibliotekarkę Lexie. Kobieta po przejściach na początku niechętnie reaguje na zaloty ze strony wschodzącej sławy dziennikarza. Oprócz rozwikłania tajemnicy cmentarza Jeremi chce zbliżyć się do Lexie. Ma przed sobą wiele zagadek, a priorytetem staję się dla niego nie praca, lecz przebywanie w towarzystwie bibliotekarki. Jeremi musi odpowiedzieć sobie na wiele pytać, miedzy innymi jaką tajemnicę skrywa miasteczko położone tam, gdzie diabeł mówi dobranoc.

Muszę przyznać, że lubię historie miłosne. I to bardzo. Szczególnie w wykonaniu Sparksa. Książka nie powala na kolana fabułą, tematyka trochę oklepana jak to sceptycy przyznają. Być może, ale czytając dzieła tego autora rozmyślam nad ważnymi sprawami. Autor naprowadza nas na dany temat, ale pozostawia czytelnikowi miejsce na wyrobienie swoich poglądów. Pokazuje przemianę ludzi pod wpływem miłości, nowych doświadczeń, oderwania się od rutyny. Popycha nas do czynu, daje nadzieję, że nie wszystko w   życiu stracone. Dlatego doceniam Sparksa za jego styl, ale i mądrość ukrytą w kartach książek nazwanych romansami. Podczas czytania brakowało mi działania, namiętności, gwałtowności. Teraz wiem dlaczego. To książka nie tylko przyjemna do przeczytania na parę godzin, lecz zawierającą morał.

Biografia ks.Twardowskiego

Biografia ks. Jana Twardowskiego była pierwszą biografią jaką przeczytałam i strzałem w dziesiątkę. Ks. Twardowski jest dla mnie wielkim poetą i autorytetem, po przeczytaniu jeszcze bardziej się w tym upewniłam.

Autorką książki jest Magdalena Grzebałowska. Nie znała księdza, ale długo zbierała informacje o nim. Spotkała się z nieprzychylnością ludzi z jego środowiska. Wielu mówiło, że nie uda jej się napisać tej książki, nie udzielali informacji o swoim przyjacielu. Autorka pod niektórymi rozdziałami umieszczała niemiłe komentarze jakie ja spotkały podczas szukania śladów księdza. Ja uważam, że pomysł autorki jest godny pochwały. Opisała księdza z różnych stron, przedstawiła jego wojenną młodość i kapłańską dorosłość. Poznajemy początki twórczości Twardowskiego, jego debiuty w literackich gazetach i początkową krytykę z jaką się zetknął. Mimo swego wielkiego talentu poeta całe życie szukał aprobaty u innych. Chciał, żeby jego utwory były doceniane i czytane, ale i krytyka była mu potrzebna. Kto nie zna tej postaci, zastanawia się co można pisać o księdzu. Jego życie w żaden sposób nie było nudne, przepełnione od początku Bogiem nie skupiało się tylko na tym. Dzięki pani Grzebałowskiej poznajemy przyjaciół księdza oraz ludzi, z którymi przebywał i dowiadujemy się wielu interesujących rzeczy. Czytamy niektóre jego prywatne listy, odkrywamy duchowe i bardzo bogate wnętrze tego człowieka. Nie sposób opisać w paru zdaniach tej osoby, autorce zajęło to ponad 300 stron.

Biografie charakteryzują sie swoim stylem. Ta napisana jest w bardzo przystępny sposób, w formie pamiętnika. Autorka nasyciła książkę cytatami, które w różnych momentach powiedział ksiądz oraz fragmentami innych książek i gazet. Ubogaciła to dodatkowo zdjęciami jego domu i rodziny. Wobec tego biografia jest wiarygodna, poznajemy życie Twardowskiego z kilku perspektyw, tak jak postrzegali go inni. Całość jest zbieraniną materiałów, którą samemu ciężko byłby uporządkować. Autorka daje nam do ręki efekt swojej wieloletniej pracy uwieńczony sukcesem, mimo złych wróżb innych.


Uwodziciel

Z twórczością Zbigniewa Nienackiego spotkałam się już w dzieciństwie, kiedy zaczytywałam się w serii o detektywie panu Samochodziku. Teraz przyszła kolej na bardziej dojrzałe książki. Rzeczywiście tej książki nie polecam dzieciom, nawet po tytule można się domyślić, że zawiera sceny erotyczne, a autor nie stroni od nich. Jednak jest to pozycja warta przeczytania.
Książka w głównej mierze opisuje na kim wzorują się pisarze, aby napisać dobrą książkę. I nieważne czy żyli w renesansie czy piszą współcześnie. Autor udowadnia, że znani bohaterowie książek tak naprawdę cierpią na różne choroby psychiczne. Zostały przetoczone tak dobre argumenty i przykłady, że uwierzyłam panu Zbigniewowi. Większość bestsellerów, a nawet dzieła klasyczne np. twórczości Szekspira opierają się w rzeczywistości na chorych umysłowo osobach. Najtrudniej jest pisać o codziennych sprawach, normalnych ludziach. Z drugiej strony przesyceni myślami chorych, czy nie stajemy się nimi sami? Telewizja, internet, gdy komputerowe wpływają na psychikę człowieka. Stąd wniosek, że literatura również.
Kolejnym tematem opisanym w książce i niejako łączącym się jest miłość cielesna i duchowa. Poznajemy pana Evena, który w przeróżnych historyjkach uszczęśliwia kobiety. Jego zdobyczami nie są radosne i uśmiechnięte panie, lecz te mające kłopoty ze sobą i swoją seksualnością. Tytułowy uwodziciel staje się prawie bohaterem, leczy kobiety z ich przypadłości i daje im to, czego naprawdę nawet nieświadomie pragną.
Po przeczytaniu odniosłam wrażenie, że autor chciał napisać o czymś zupełnie innym. Z tego mogłyby powstać dwie oddzielne książki-jedna o literaturze, druga jak podrywać kobietę. A tu wszystko trafiło do jednego worka. Chaos nie jest dobry, czytelnik gubi się. Miesza się styl filozoficzny, naukowy, proza i zapiski jak z pamiętnika. Oprócz tego odnajdujemy fragmenty z życia pisarza. Więc miała to byś autobiografia? Czy wszystko ukazane w tej książce jest fikcją literacką? Otóż jestem pewna, że nie. Niektóre fakty zgadzają się z życiorysem pisarza. Zastanawia mnie najbardziej, czy do napisania tej pozycji autor inspirował się własnym życiem i doświadczeniami.

Wyspa

Moim dzisiejszym tematem jest wyspa Spinalonga. Wokół tego miejsca kręci się cała akcja. Autorka "Wyspy" Victoria Hislop umieściła na początku książki informację: Wyspa Spinalonga, położona u północnych wybrzeży Krety, od 1903 do 1957 roku była główną grecką kolonią trędowatych. Ta krótka notatka przenosi nas w czasie. Nie zawiera niczego oprócz krótkiej wiadomości, ale przedstawia zarys o czym będzie książka. Skoro wiemy, że pojawia się trędowaci przybliżę co dokładnie oznacza ta choroba. Trąd jest wywoływany  przez prątki Mycobacteriu i jest zakaźny. Przebieg choroby jest bardzo męczący, prowadzi do rozpadu ciała lub zniekształcenia na skutek powstawania obrzęków. Teraz trąd można wyleczyć, lecz w czasach o których opowiada autorka trędowaci byli wykluczani ze społeczeństwa, a leku na tą chorobę nie znano.

Książka opiera się na dziejach rodzin Petrakisów i Vandoulasków. Bohaterów jest dużo, historia ciągnie się przez trzy pokolenia i trwa do czasów współczesnych. Na początku poznajemy Alexis, której matka Sofia nie chce zdradzić swoich korzeni. Pewnego dnia młoda kobieta wybiera się w podróż do Plaki, gdzie mała Sofia wychowała się. Tam poznaje starą przyjaciółkę rodziny, Fotini, która zdradza tajemnice jej przodków i otwiera przed nią drzwi przeszłości. Rozpoczyna swoja opowieść od tragicznego momentu zesłania Eleni Petrakis, babci Alexis, na wyspę. Eleni do tej pory była nauczycielką w miejscowej szkole oraz matką dwóch córeczek-Anny i Marii. Odtąd dziewczynki musiały wychowywać się pod opieka ojca Giorgisa, który był rybakiem i przewoźnikiem na wyspę. Fotini była przyjaciółka Marii, więc zna bardzo dobrze wszystkie szczegóły z  trudnego życia jej rodziny.

Pani Hislop zabrała się na bardzo trudny temat opisania zmagań chorych na trąd w XI wieku. Do tego dołączyła uniwersalne wątki poboczne, jak miłość, zdrada i przebaczenie. Wydarzenia w książke płyną bardzo szybko, jeden czyn powoduje poważne konsekwencje, które wpływają na ludzi żyjących wiele lat później. Niełatwo zapomnieć o swojej rodzinie, a jeszcze trudniej zupełnie odciąć się od niej, nawet jeśli dokonali kiedyś wiele złego. Spinalonga jest głównym miejscem akcji, jednak mamy wrażenie, że prawdziwe życie płynie gdzie indziej. Na wybrzeżu dzieją się rzeczy, które na wyspie byłby nie do przyjęcia. Nastrój książki jest ponury, ludzi co chwila dosięga nieszczęście. Najczęściej tymi pechowcami są osoby z dobrym sercem, więc kara jest niezasłużona i porusza do głębi. Bohaterowie bardzo różnią się pomiędzy sobą, ukazani są i szlachetni i nieuczciwi. Jak to bywa w życiu los odwraca kartę i wszystko zmienia się w najmniej oczekiwanym momencie, a prawda zawsze wychodzi na jaw.

Całując ul

Właśnie skończyłam czytać pierwszą książkę Jonathana Carrolla i cieszę się, że była to właśnie "Całując Ul". Głównym bohaterem jest Sam Bayer, którego utożsamiłam z samym Carrollem. Sam jest bardzo znanym pisarzem i właśnie utknął w pisaniu nowej powieści. Dosłownie mówiąc wypalił się, pomysły skończyły się. Popada w rutynę związaną ze sławą- ciągłe wywiady, spotkania z czytelnikami nie cieszą go jak na początku kariery. O życiu Sama dowiadujemy się na kolejnych kartkach. Poznajemy jego córkę, przyjaciół i nową kobietę-Veronice. Jest ona wielką fanką jego dzieł. Pisarz całkiem załamany swoim brakiem weny udaje się do rodzinnego Crane's View i tam doznaje natchnienia. Wspomina tragiczna historię sprzed lat, kiedy odnalazł ciało zabitej dziewczyny Pauline. Posądzono o jej zabicie jej chłopaka, który trafił do wiezienia i powiesił się. Tylko czy on naprawdę jest morderca? Wskazówki prowadza na inny trop, gra staje się niebezpieczna. Zycie wielu osób zostanie narażone nawet po trzydziestu latach od dokonanego morderstwa. Czy więc morderca jest na wolności? Czy książka na postawie życia Pauline powstanie?

Historia jest niespotykana, do ostatniej kartki autor trzyma nas w napięciu. Musze tu pochwalić talent pana Carrolla, który świetnie łączy ze sobą watki i fakty. Akcja toczy się szybko, co chwila coś się dzieje. Książka jest niecenzurowana, zawiera trochę przekleństw co oddaje prawdziwe rozmowy pomiędzy mężczyznami i zbliża nas do bohaterów. Wiele stawianych sobie podczas czytania pytań i próby rozwiązywania zagadki morderstwa świadczą o jakości dzieła.

Złamane serca

Która dziewczyna nie przeżywała rozstania, niespełnionej miłości jako nastolatka? Jak poradzić sobie z bólem kiedy wydaje się, że ten chłopak jest tym jedynym? W książce Pameli Wells "Złamane serca" można znaleźć odpowiedzi na te pytania. Opowiada ona o czterech przyjaciółkach, które właśnie zostały porzucone lub są samotne. Sydney zostawił chłopak, bo nie układało się w ich związku. Chłopak Raven ośmieszył ją na imprezie, kiedy zobaczył jak całowała się z innym. Kelly nie wytrzymywała dłużej w wolnym związku. A u Alexi... no właśnie nic się nie działo. Jej rodzice są psychologami, więc postanowiła pomóc przyjaciółkom i ułożyła Kodeks zerwań, który zawiera 25 zasad do przestrzegania. Czy pomógł dziewczynom czy nie dowiecie się biorąc do ręki książkę.

Było wokół tej pozycji dużo szumu, uważam niezasłużonego. Wiele jest podobnych książek. Ten motyw przewijał się już dużo razy, jest wałkowany w prawie każdej młodzieżowej książce. Nowa rzeczą jest tylko kodeks. Do pisarki nie mam zastrzeżeń. Pisze nowoczesnym językiem, akcja jest wartka. Stara się wciągnąć czytelnika w swoja powieść. Podsumowując po przeczytaniu nie wyniosłam nic nowego. Byłby to czas stracony, ale na parę godzin oderwałam się od własnych problemów i zanurzyłam w miłosnych perypetiach dziewczyn. Książka dobra dla każdej nastolatki przeżywającej pierwsze uczucie.

Cisza + oTAGowanie

"Cisza" jest trzecią książką pani Fitzpatric z cyklu Szeptem. Ta pozycja jest nie gorsza niż poprzednie części. Opowiada o dalszych przygodach Nory zakochanej w Patchu-upadłym aniele. Z jakimi przeciwnościami losu muszą się zmagać w "Ciszy"?

Nora budzi się w nocy na cmentarzu. Nie pamięta nic w przeszłych pięciu miesięcy. Okazuje się, że została porwana. Lekarze przypuszczają częściowa amnezję. Wkrótce wokół niej zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a urywki pamięci powracają. Intuicja daje o sobie znać. Najgorszą wiadomością dla dziewczyny jest fakt, że jej mama spotka się Hankiem Millarem, ojcem najwredniejszej dziewczyny w całej szkole. Czy to jedyna zła informacja? Przyjaciółka nie chce zdradzić co działo się przed zaginięciem, więc Nora na własną rękę próbuje przywołać swoją pamięć i przez to pakuje się nieustannie w kłopoty. Na nowo styka się z mrocznymi sprawami, o których zapomniała-Nefilami, Czarną Ręką i aniołami. Ktoś znajduje ją w krytycznych momentach i pomaga wyjść w opresji. Tym kimś jest Jev-chłopak, który wywołuje u Nory niesamowite uczucia.

Polecam całą serię Szeptem, szczególnie dla nastolatek. Autorka umie trzymać w napięciu, nic nie jest pewne, nie wiadomo komu wierzyć. Do ostatnich kartek akcja zmienia się co chwile. O historii Nory i Patcha można pisać w nieskończoność, jednak najlepiej jest po prostu przeczytać książkę. Nie chce zdradzać wielu szczegółów, aby nie obierać innym przyjemności zaskoczenia nagłym zwrotem akcji. Po skończeniu książki chciałoby się zacząć następną część, bo wojna nadal trwa.


 Zostałam otagowana przez Bezimienna, więc biore udział w zabawie ;)
1. Każda oTAGowana osoba ma za zadanie odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez 'Taggera' i odpowiedzieć na nie na swoim blogu.
2. Po odpowiedzeniu na zadane pytania wybierasz nowe 11 osób do TAGowania i piszesz je w swoim w poście.
3. Tworzysz 11 nowych pytań dla osób oznaczonych w TAGu i piszesz je w swoim TAGowym poście.
4. Wymieniasz w danym poście osoby oTAGowane przez Ciebie.
5. Nie oznaczaj oTAGowanych już osób.
6. Poinformuj wypisane osoby, że zostały oTAGowane.


1.Wolisz nowe książki, czy stare [używane]?
Sama nie wiem. Nowe książki to nowe-szczególnie zachwyca mnie zapach świeżo wydrukowanego papieru. Natomiast używane mają dusze według mnie, szczególnie takie bardzo stare. Zastanawia mnie kto ją czytał przede mną, szukam śladów używania.

2. Audiobooki, ebooki, czy papier?
Tylko papier.

3.Cytat, którym podsumowałabyś/podsumowałbyś swoje życie.
 "Carpie diem"-chwytaj dzień.

4.Ulubiona okładka książki pod względem szaty graficznej to...?
 "Szeptem" Becca Fitzpatric i "Ostatnia piosenka" N.Sparks

5.Piszesz jakieś własne opowiadania, czy powieści?
Pisałam opowiadania, ale żadnego do tej pory nie skończyłam. Porzucam najczęściej w połowie, kiedy nagle myślę, że i tak nikomu sie to nie spodoba.

6.O jakiej porze dnia najlepiej Ci się czyta?
 Wieczorem i późno w nocy.

7.Książka, która na zawsze pozostanie w Twoim sercu to...?
 "Niesamowity dwór" Zbigniewa Nienackiego

8.Posiadasz ulubioną książkę? Jak tak to dlaczego właśnie ona?
 Mam dużo ulubionych książek i ciężko jest mi wybrać spośród nich jedną. Myślę, że "PS. kocham Cię" najsilniej na mnie podziałała.

9.Jak długo prowadzisz bloga/blogi?

 Miałam kilka blogów, zaczęłam na onecie, teraz jestem tu od miesiąca.

10.Czy początki w 'blogosferze' były trudne?
 Byłam przyzwyczajona do onetu, na początku cieżko było się przestawić.

11.Posiadasz ulubiony gatunek literacki?
Ulubionego raczej nie, po jaką ksiażke akurat siegam zalezy od mojego kaprysu. A podobają mi się przedstawiciele różnych gatunków.

Moje pytania:
1.Co skłoniło Cię do założenia bloga?
2.Skąd bierzesz książki?
3.Czy czytasz/czytałaś(łeś) lektury w szkole?
4.Autorstwa jakiego pisarza przeczytałaś najwięcej ksiażek?
5.Ulubiona poeta/poetka?
6.Czym interesujesz się oprócz czytania ksiażek?
7.Sięgasz po poradniki?
8.Jak Ci minął dzień?
9.Ile godzin dziennie czytasz?
10.Zaraziłaś(eś) kogoś manią czytania?
11.Czy znajomi/rodzina wiedzą, że prowadzisz bloga?

Zapraszam do zabawy wszystkich, którzy chcą wziąc udział oraz: Bella, Agniecha, Ali. Wiem, ze mało osób, ale wiekszosć wzięła juz udział w zabawie.  Wcześniej otagowane jesli chca moga odpowiedziec w komentarzu na moje pytania, jestem ciekawa odpowiedzi.

"Zwyciezca jest sam" Paulo Coelho

Nie wiem jak wypowiadać się o książkach Paulo Coelho. Pisarz sam w sobie jest Mistrzem-porusza odmienne tematy, przedstawia swój punkt widzenia, ma nowatorskie pomysły. Pisze prostym językiem, ale nasyconym złotymi myślami, drogowskazami. Kim on jest, żeby wskazywać ludziom drogę? W swoich dziełach nie raz poruszał temat Boga, odwoływał się do Pisma Świętego, ale łączył to z praktykami czarownic. Czy tak można? Wielu się oburza, inni są przychylni, jednak wszystkich łączy ciekawość. O czym jest ta książka?

"Zwycięzca jest sam" odbiega tematem od innych znanych mi dzieł tego pisarza, jednak motyw jest ten sam. Coelho zachęca nas do wkraczania na swoją drogę i trzymania się jej, mimo przeszkód. Jednak nie każda wybrana droga jest tą właściwą. Dlaczego? Ilustrują to bohaterowie książki. Wszyscy są postaciami sławnymi w swojej dziedzinie. Spotykamy się z reżyserami, aktorkami, modelkami, policjantami, lekarzami sądowymi. Są wybitni w swoim fachu lub dopiero wchodzą na szczyt. Coelho stworzył jeden główny wątek-bezgraniczną miłość Igora do Ewy. Mężczyzna jest prezesem dużej sieci komórkowej w Rosji. Żona odchodzi od niego w ramiona innego znudzona monotonią ich związku i przestraszona stanem psychicznym jej męża. Jest on gotowy zabić z zimną krwią, tak jak to robił na wojnie. Chce odzyskać żonę i dlatego przyjeżdża do Cannes, gdzie odbywa się wielki festiwal filmowy. Na kilka dni to małe miasteczko przeistacza się w pełne milionerów i celebrytów miejsce. Odbywają się tam bankiety, wystawne kolacje, pokazy mody. Ludzie dopiero rozpoczynający karierę szukają swojej szansy i chcą pokazać się prasie i Superklasie, zaistnieć w świecie. Te wydawałby się bezpieczne miejsce chronione przez policję zatruwa informacja o popełnionych morderstwach w stosunkowo krótkim czasie. Rodzą się pytania, na które odpowiedzi należy szukać w książce.

Według mnie jest to jedno z lepszych dzieł pisarza. Opisuje życie sławnych osób, przedstawia je w innym świetle. Tacy ludzie wcale nie są szczęśliwi. Sława trwa parę chwil, potem chce się jeszcze więcej. Traci się to, co naprawdę w życiu ważne. Książka oprócz tych mądrości zawiera również wątek kryminalny. Mam co do niego parę zastrzeżeń. Akcja rozgrywa się bardzo powoli, właściwie nic się nie dzieje. Książka jest momentami nudna. Gdyby nie to, moja opinia byłaby o wiele lepsza.

Na "Miłosne kołysanki" miałam chętkę od dawna.  Kiedy je kupiłam nie mogłam doczekać się aż wysłucham tych kołysanek. Wiedziałam, że mam przed sobą typowe romansidło, jednak miałam cień nadziei, że autorka mnie zaskoczy. Niestety, moje przeczucia się sprawdziły. Nie oczekiwałam zapadającej w pamięć książki, ale chociaż wzruszającej do łez. Zawiodłam się.

Jane Graves stworzyła powieść o milionerze i jego ochroniarce Bernie. Bogaty Jeremy ma wszystko czego zapragnie- pieniądze, luksusowy dom i piękne kobiety na jedną noc. Jeremi prowadzi monotonne życie, zmieniają się tylko kobiety w jego łóżku. Bernie jest inna. Chociaż zarabia dużo u swojego "podopiecznego" mieszka w biednej dzielnicy i skromnie się ubiera. Pieniądze odkłada dla chorej matki, której bardzo chce pomóc. Styl życia milionera denerwuje ją, co jakiś czas dochodzi pomiędzy nimi do konfrontacji. I tak dzieje się pewnego wieczoru, gdy otumaniony urodą pięknej blondynki Jeremy przyprowadza ją do domu, a swoją ochroniarkę odprawia. Bernie ma złe przeczucia. Niestety sprawdzają się i gang złodziei na czele z długonogą blondynką chce obrabować dom mężczyzny z kosztowności. Bernie ratuje ich z opresji. Razem ukrywają się w schronie. Jak kończy się ta noc można dowiedzieć się czytając książkę.

Powieść jest przewidywalna aż do bólu, ale szybko się ją czyta. Autorka nakreśliła barwne postacie z przeszłością. Problemy z dzieciństwa wpływają na teraźniejsze wybory bohaterów. Czy pieniądze mogą zagwarantować miłość i szczęście? O czym marzą ludzie, którzy mają pełną kieszeń? Czego tak naprawdę im brakuje? Autorka daje nam nadzieje na miłość jak z bajki i świadomość, że ludzie zakochani zmieniają się nie do poznania.

"Brida" Paulo Coelho

"Brida" autorstwa Paulo Coelho jest kolejną mądrą książką o miłości i poszukiwaniu sensu życia. Jak większość książek tego autora nawiązuje do tajnik magii i odkrywania przeszłości. Dużo znajdziemy fragmentów o duchowym odkrywaniu Boga i praktykach religijnych w dawnych czasach.

Brida jest młodą dziewczyną zafascynowaną magią. Pewnego dnia udaje się na nauki do Maga i tego dnia jej życie się zmienia, choć ona jeszcze tego nie wie. Brida uczy się życia u Maga, a magii u mistrzyni Wikki. Odkrywa Tradycję Słońca i Tradycję Księżyca. Zanurza się w przeszłości i odkrywa swoje poprzednie wcielenie. Musi obudzić w sobie Dar, który ma każdy człowiek. Dzięki niemu wypełni swoją misję bycia na ziemi. Dziewczyna spotka też miłość. Jednak nic nie jest proste, będzie musiała nauczyć się dokonywać trudnych wyborów.

Ta pozycja podobała mi się najbardziej spośród dotychczas przeczytanych przeze mnie książek tego autora. Wiele złotych rad, których udzielał Mag dla Bridy możemy odnieść do swojego życia. Bardzo spodobał mi się opisany wątek miłosny. Według autora dusza człowieka przechodzi wiele wcieleń. W pewnych wcieleniach dusza dzieli się na pierwiastek męski i kobiecy. Spotkanie dwóch Połówek nazywa się Miłością. Wiele słyszymy o zakochaniu od pierwszego wejrzenia. To istnieje, ponieważ kiedy dwie połówki się spotkają, od razu wiedzą, że są sobie przeznaczone. Poszukiwanie Drugiej Połówki jest sensem życia każdego człowieka. Ale czy człowiek może zakochać się wiele razy? Spotkać więcej niż jedną Połówkę? Na te pytania odpowiada książka. A jak rozpoznać Drugą Połówkę? Tutaj przetoczę najbardziej znany cytat: "Nie bojąc się ryzyka. Ryzyka porażki, odrzucenia, rozczarowań. Nigdy nie wolno nam rezygnować z poszukiwania Miłości. Ten, kto przestaje szukać, przegrywa życie." Najgorszą karą dla człowieka jest samotność. Nie skazujmy się na nią dobrowolnie.

Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam..

Duża liczba czytelników ma za sobą choć jedną książkę  Paulo Coelho. Osoby, które przeczytały coś z twórczości tego pisarza dzielą się na dwa obozy. W jednym z nich są Ci, którzy od razu pokochali filozoficzny styl pisania Coelho. Drugi obóz jest przeciwny. Oni nie rozumieją i są zniechęceni twórczością pisarza. Nie można się dziwić, każdy lubi inna literaturę. Ja należę do pierwszej grupy, jednak mam zastrzeżenia co do niektórych jego dzieł.

"Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam" ma jeden główny wątek - szeroko pojętą Miłość. Autor pod tym pojęciem nazywa uczucie pomiędzy dwojgiem ludzi oraz więź pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Czy miłość wszystko zwycięży? Główną bohaterką jest Pilar. Zagubiona w życiu, monotonnie powtarzająca każdy dzień dostaje w końcu szansę od życia. Jedzie na wykład swojego przyjaciela z dzieciństwa. To spotkanie odmienia jej życie na lepsze. Pilar porzuca wszystko do czego dążyła przez ostatnie lata. Zachłysnęła się nowym życiem, innymi możliwościami. Odkrywa u boku swojego przyjaciela Wielką Matkę. Jest świadkiem cudów i objawień. Bohaterkę oprócz odzyskania wiary, miłości i radości czeka wiele cierpienia i niewiadomych. Łatwo można stracić najważniejszą osobę w życiu. Trudno dokonać dobrego wyboru.Czy można w imię miłości zejść z drogi powołania? Autor napisał: "Życie duchowe wcale nie wymaga wstąpienia do seminarium, ani wstrzemięźliwości, ani postu, ani ślubów czystości. Wystarczy przyjąć, że Bóg istnieje i wierzyć. A potem już każdy podąża własną drogą i czyni cuda." Pilar czeka wiele rozterek duchowych, musi odkryć znaczenie miłości.

Już przed przeczytaniem tej książki dobrze znałam inne dzieła tego pisarza oraz  ich odmienny styl. Takich książek nie da sią przeczytać jednym tchem. Ja wiele razy wracałam do niektórych fragmentów i analizowałam od nowa. Książki Paulo Coelho wciągają i przekazują prawdy życiowe. Nad tą pozycją trzeba się szczególnie zagłębić, gdyż występuje tu dużo mądrych zdań. Trzeba je przetrawić, przemyśleć, zapamiętać i wprowadzić w życie, jeśli nam się podobają. Ta pozycja jest nasycona przeróżnymi przenośniami, porównaniami i pięknymi słowami. Te słowa są proste, a przekazy jasne, jednak trzeba sięgnąć głębiej, żeby je zrozumieć.

Pisałam, że mam zastrzeżenia co do twórczości tego pisarza, a tak ją teraz wychwalam. Otóż Coelho posługuje się według mnie jednym schematem i nie podoba mi się to. W wielu książkach znajdziemy podobne fragmenty, te same przetoczone opowieści. Zmieniają się bohaterowie, miejsce akcji i zdarzenia, ale książki zawierają jeden morał: żyj tak jak chcesz, bądź szczęśliwy, spełniaj marzenia, poszukuj Boga. Życie jest za krótkie, żeby je stracić. Te przesłanie powinno dotrzeć do wielu ludzi, jednak po pewnym czasie zaczyna to nużyć. Już w drugiej książce Coelho znalazłam nawiązania do Wielkiej Matki, kobiecego oblicza Boga. Jak na pisarza Coelho bardzo chce jakby "nawrócić" czytelnika. Nie wiem czy jest to dobry sposób. Jeśli ktoś poszukuje Boga lub zwątpił w istnienie Stworzyciela to jak najbardziej książka może go naprowadzić. Jeszcze jedno mnie intryguje. Wszystko jest jakby na tacy, przewidywalne. Akcja jest, ale jakby jej nie było. Nic nie zaskakuje. Doszłam do wniosku, że pisarzowi zależy bardziej na przekazaniu wiedzy, podzieleniem się swoimi odkryciami z innymi, a nie zabawianiem czytelnika. Ilustruje pewne rzeczy, przekazuje je w formie opowieści. Do mnie ten zabieg przemawia.

Recenzja " Iqbal"


Przyznam się szczerze-przyciągnęła mnie okładka. To okno daje jakąś nadzieję, błękitne niebo przyciąga wzrok. Być może zabrałam tą książkę z półki biblioteki do domu, ponieważ tego dnia było pochmurno, deszczowo i brzydko.
Książka Francesco D'Adamo porusza temat trudny, o którym ludzie wolą nie wiedzieć. Opowiada o życiu dzieci zmuszanych do niewolniczej pracy w najuboższych krajach świata. Bohaterem książki jest jedenastoletni Iqbal, który pracuje w fabryce dywanów. Tego nie można nawet nazwać pracą. Dzieci w nieludzkich warunkach harują od świtu do nocy. Mają bąble na rękach, są wychudzone i nieszczęśliwe, zastraszone. Jeden Iqbal sprzeciwia się temu i stawia się swojemu pryncypałowi. Postanawia uciec. On jeden wierzy, że można żyć inaczej. Mimo przeciwności dzięki swojej determinacji i odwadze uratuje setki uwięzionych dzieci. Książka jest oparta na faktach, nie jest to zmyślona historia. Chłopiec w 1994 roku otrzymuje nagrodę Reebok Human Rights Award. Iqbal dokonał rzeczy wydaje się niemożliwych. Dzięki niemu wielu ludzi pragnie pomóc dzieciom, które walczą o wolność.

Książkę czytało się bardzo szybko i łatwo. Jest napisana prostym językiem, przedstawia fakty bez sentymentów i egzaltowanych opisów.  Nie jest ona dziełem sztuki, a ma pokazać różne prawdy i walkę o wolność. Podświadomie porównujemy swoje dzieciństwo z życiem tych dzieci.  Trzeba uświadomić sobie, że teraz też walczy się o wolność. Nie jest to zamknięta karta historii. To, że u nas jest pokój nie znaczy, że jest on wszędzie. Musimy zrozumieć ten problem i wyobrazić cierpienie dzieci, którym zabrano szczęśliwe dzieciństwo. 




Wydawnictwo: ciekawostka, że jest to pierwsza wydana książka przez wydawnictwo Point.
Okładka: prosta, minimalistyczna, ale do mnie przemawia.
Fabuła: krótko i na temat, spodziewałam się bardziej wzruszającej książki.
Moja ocena: 8/10

Recenzja "Ponieważ Cię kocham".

Witam na blogu! Nie jest to mój pierwszy blog, a pisaniem recenzji zajmowałam się już wcześniej. Dziś pierwsza notka i recenzja książki, która bardzo pozytywnie na mnie wpłynęła. Mam nadzieję, że miło mnie przyjmiecie do grona bloggerów.



Znalazłam tą pozycję w bibliotece na półce. Myślałam, że to kolejne romansidło, sięgnęłam bo zaciekawiło mnie pytanie postawione na okładce: "Czy można uciec przed przeznaczeniem? " Pierwsza myśl jaka mi się nasunęła, że nie, przecież nie można uciec przed nieprzewidywalnym losem ani przed miłością.

Autorem tej powieści jest Guillaume Musso, jeden z najpopularniejszych pisarzy Francji. Już na początku bardzo mnie zaciekawił, mianowicie poprosił, aby czytelnicy nie zdradzali zakończenia książki przyjaciołom. Zaintrygowana tym zaczęłam lekturę i odleciałam na parę ładnych godzin. Książka zawiera kilka powiązanych ze sobą wątków, losy bohaterów splatają się ze sobą. Głównym motywem powieści jest zaginięcie pięcioletniej Layli w domu handlowym. Rodzice-znana skrzypaczka Nicole i jej mąż psycholog Mark bezskutecznie próbują znaleźć dziecko. Poszukiwania kończą się w martwym punkcie, policja rozkłada ręce. Mark staje się kloszardem, mieszka na ulicy. Nie może poradzić sobie z bólem po stracie jedynej córki. Pewnego dnia w niesamowitych okolicznościach spotyka żonę i pojawia się iskierka nadziei na odnalezienie córki pięć lat po jej zniknięciu. Markowi pomaga jego przyjaciel od dziecka,  również znany psycholog. Przyczyni się do zmiany życia Marka i naprowadzi go oraz innych bohaterów na właściwą drogę. Historię Connora pełną dramatycznych przeżyć i walki z własnym sumieniem  też poznamy sięgając po książkę. Podczas jej czytania nic nie jest do końca jasne, mnożą się pytania. Autor "wciąga" czytelnika w swój świat. Jeśli ktoś szuka odpowiedzi na pytania: jak poradzić sobie z bólem po stracie ukochanej osoby lub jak nauczyć się wybaczać zachęcam do przeczytania.

Wydawnictwo: Albatros
Okładka: nic specjalnego, choć przyciąga uwagę.
Fabuła: przekazuje ona ważne treści w prosty, życiowy sposób. Jest ciekawie przedstawiona, wątki splatają się ze sobą, choć na początku nie widać powiązania. Zakończenie nieprzewidywalne.
Moja opinia: 8/10